Ostatnio – na szczęście! – trafiam na bardzo dobre debiuty pisarskie. „Kłamstwa Locke’a Lamory” to pierwsza powieść Scotta Lyncha, otwierająca jednocześnie cykl opisujący przygody Niecnych Dżentelmenów. Dżentelmeni owi w dość interesujący sposób zarabiają na życie: zajmują się okradaniem najbogatszych mieszkańców miasta Camorra, wykorzystując przeciw nim ich największą słabość – żądzę zdobycia jeszcze większego bogactwa. Szefem tej niezwykle zuchwałej szajki, dla której nie ma celu niemożliwego, jest Locke Lamora – człowiek zdolny oszukać chyba każdego.
Jako bardzo mały chłopiec, Locke trafił pod „opiekę” Złodziejmistrza, który zbierał z ulic miasta jemu podobne sieroty i szkolił je w wykonywaniu złodziejskiego fachu. Dziecko, osierocone we wczesnym dzieciństwie, żyjące w jednej z najbiedniejszych dzielnic miasta, robiące wszystko, by przeżyć – brzmi znajomo, prawda? Pozwoliłam sobie przygotować małe porównanie.
🙂
Słowo „niemożliwe” nie istnieje w słowniku Lamory. Już jako kilkuletni malec wyróżniał się niebywale lepkimi rączkami i nieumiejętnością respektowania zasad przestępczego światka Camorry. Dopiero gdy nasz bohater trafił do Dzielnicy Świątynnej, dokładniej do świątyni Perelandra, znalazł się człowiek, który wiedział, jak wykorzystać tkwiący w nim potencjał. Ojciec Łańcuch – kapłan Bezimiennego Trzynastego boga, Patrona Złodziei, osobistość niesamowicie oryginalna, prawdziwy mistrz w swoim fachu, miał dość ciekawy pomysł na przyszłość wesołej gromadki podopiecznych o wielu nieprzeciętnych umiejętnościach.
Tego wszystkiego dowiadujemy się dzięki retrospekcjom umiejętnie wplatanym w akcję właściwą, w której to Niecni Dżentelmeni, po latach nauk pobieranych od najlepszych, działają już na własną rękę. Równolegle z rozwojem wydarzeń bieżących, dowiadujemy się o przeszłości naszych bohaterów, poznajemy świat wykreowany przez Lyncha, z jego historią, wierzeniami, zwyczajami i magią. Oczywiście, na pierwszym planie znajduje się Camorra – rozwarstwione społecznie, pełne sprzeczności miasto kanałów, mostów, gondoli, podzielone między gangi, nad którymi niepodzielną władzę sprawuje bezwzględny capa Barsavi. Tu przepych miesza się ze skrajnym ubóstwem, bogaci dla rozrywki obserwują potyczki gladiatorów z zabójczymi stworami, w kanałach lądują zwłoki tych, którzy na śmierć zasłużyli lub też nie, sakiewkę (w najlepszym wypadku tylko to!) traci ten, który nie dość uważnie jej pilnował.
Niby Lynch kreuje świat całkiem nowy, jednak mamy wrażenie, że jest on znajomy i bardzo dobrze się w nim czujemy. Zapewne fakt, że Camorra wydaje się być alternatywną, mroczniejszą wersją Wenecji sprzed kilku wieków, nieco ułatwia pracę wyobraźni. Wszystko jest na tyle realistyczne, że gdyby nie domieszka magii, mielibyśmy wrażenie że czytamy powieść historyczno-awanturniczą z gatunku płaszcza i szpady. Jeśli przebrniemy przez początkowe kilkadziesiąt stron, które nieco się dłużą, czeka nas świat pełen przygód, akcji, pościgów, potyczek, ucieczek i podstępów opisany barwnym, pełnym humoru językiem.
Pierwszy tom rozbudza apetyt na więcej i już nie mogę się doczekać, aż w moje łapki wpadnie tom kolejny – całe szczęście, że niedługo święta i tydzień urlopu 🙂
***
Autor: Scott Lynch
Tytuł/Tytuł oryginału: Kłamstwa Locke’a Lamory/The Lies of Locke Lamora
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec, Wojciech Szypuła
Ilość stron: 544
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2013
Wydawnictwo: MAG
I na koniec – jeden z moich ulubionych cytatów 🙂
Ohhh! Tabelka porównawcza jest bajeczna 😉
A Lamory już czeka u mnie i czeka, ale po Twojej recenzji to czeka bardzo niecierpliwie.
Cieszę się, że koncept się spodobał 🙂
Mam tylko nadzieję, że początek tomu drugiego nie będzie się dłużył tak, jak w „Kłamstwach”.
hehe też mam nadzieje na lepszy początek tomu drugiego.. dziwna to przypadłość tej książki.. a spotkałem się z przypadkami że ktoś rezygnował z czytania książki po początku.. a chyba szkoda.. bo rzeczywiście książka jest warta przetrwania tego początku 🙂 Lynch ogólnie na goodreads dodał bardzo dużo części to znaczy aż 7 a patrząc że między wydaniem 2 i 3 minęło aż 6 lat to jest to plan na długie lata 🙂 ale fajnie że się książka podobał Ci 🙂 ja planuje na początku roku sięgnąć po drugą część 🙂
Lektura pierwszych 70 stron szła mi dość opornie, potem akcja przyspieszyła i miałam problem z oderwaniem się od książki 🙂
Uwielbiam dialogi między Dżentelmenami i pyskówki Lamory 🙂 Mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie więcej!
Z częścią drugą się póki co wstrzymam – bo „Inferno” na tapecie i muszę doczytać 🙂
Napiszę tylko tyle, że pod wpływem Twojej recenzji zamówiłem sobie tę książkę 🙂
Oooo, no to z jednej strony się cieszę, z drugiej czuję lekki stres – a co będzie jak Ci się nie spodoba? 🙂
Ale pamiętaj – nie zrażaj się początkiem bez szału, im dalej w treść, tym lepiej! 🙂
No i oczywiście – czekam na wrażenia z niecierpliwością…
A chyba widziałam ostatnio II tom tej powieści 🙂 Pierwszy leci z przyśpieszeniem do listy „zakup w najbliższym czasie”. Nie oprę się, po Twojej recenzji nie ma szans ^^
Daj znać, jak w trakcie lektury będziesz (lub po, ale lepiej w trakcie) 🙂 – strasznie ciekawa jestem, jakie wrażenia Lynch wywołuje u innych – znajomych! – wielbicieli książek 🙂
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!
Och, mój ulubiony cytat z Lyncha!
Jeszcze kilka perełek mam w zanadrzu 🙂
Melduję, że przeczytałam i opiewam 😀
Fajna? 🙂
Istne cudo! ❤
Tym bardziej ciekawią mnie następne tomy 🙂
Już się nie mogę doczekać!
U mnie czekają na półce już około 6 lat obie części… Chyba potrzebowałam tego bodźca, aby się za nie zabrać!
Mam w czytaniu drugą część (właściwie, zbliżam się już ku końcowi) – jest równie wyśmienita 🙂
Scott Lynch zdecydowanie wart jest polecenia 🙂